Derp do was wraca. Dziękuję za ostatni komentarz od anonima - tylko dzięki Tobie wstawiam koleny rozdział. To trochę falki z olejem, ale w kolejnym będzie na pewno więcej akcji. Mam nadzieję, ze się spodoba! <3
~~~
Minho warknął, gdy Tao po raz kolejny trafnie rzucił do kosza.
- Aish, Tao!
Czarnowłosy zachichotał i znów wziął piłkę w swoje ręce. Minho jęknął i podbiegł do chłopaka. Z impetem walnął go w ramię na tyle mocno, żeby pomarańczowa piłka wypadła z rąk chińczyka. Choi uśmiechnął się zadziornie i z dość dużej odległości, rzucił do przeciwległego kosza. Tao jęknął.
- To był faul! – krzyknął i rozmasował obolałe ramię dłonią. Minho wzruszył ramionami i wytknął do chłopaka język.
- Ty też oszukujesz, młody. Niedługo dowiem się jak… - stwierdził z zamiarem przeszukania umysłu Tao. Niestety – wszystkie jego myśli miały związek z czerwonym księżycem i…
- Jak tam twoja siostrzyczka, co? – spytał zdziwiony Minho. Nie pamiętał, żeby Tao często o niej mówił, a jego umysł był wręcz zatopiony w wspomnieniach o niej. Tao odburknął coś pod nosem i podbiegł do piłki. Z całej siły kozłując nią o posadzkę podbiegł do kosza i wrzucił piłkę, odbijając się mocno od ziemi. Minho zmarszczył brwi, gdy zobaczył czerwone wypieki na policzkach chłopaka i jego rozbiegany wzrok. Czarnowłosy zagryzł wargę i warknął:
- Czy naprawdę musimy o tym gadać? Wolałbym uniknąć tego tematu – stwierdził i kozłem podał Minho piłkę. Ten zmarszczył brwi i znów spróbował znaleźć jakąkolwiek wskazówkę w umyśle Tao. Ten chyba specjalnie spychał te myśl gdzieś daleko, bo mimo iż Minho starał się - nie mógł jej znaleźć. Trochę się naburmuszył, bo w końcu tak dużo ćwiczy nad swoją nową zdolnością, a nadal może mu umknąć coś tak błahego.
Tao zagryzł zęby i pstryknął palcami. Wszystko ucichło. Cały świat zatrzymał się w miejscu, a on odetchnął. Zmrużył oczy i spojrzał podejrzliwie na Minho.
- Ten pieprzony żabol coś ukrywa – szepnął do siebie i podszedł do stojącego w martwej pozie chłopaka. Tao nie był głupi – wiedział, że skoro niektórzy w szkole dostali dodatkowe umiejętności, to tak naprawdę każdy może je mieć. Szturchnął czarnowłosego w ramię, lecz ten ani drgnął. Uśmiechnął się do siebie tajemniczo i oblizał usta. Minho był pierwszy na jego liście ludzi do sprawdzenia. Skoro Sehun coś wie, to Tao nie chciał być gorszy.
***
- Nie, nie tak, powoli… - szepnął Chen do Xiuimna, który ze skupieniem na twarzy wpatrywał się w probówkę nauczyciela od chemii. Channie spoglądał na to wszystko z uśmiechem na twarzy, a Sehun pokręcił tylko głową z niedowierzaniem, by za chwilę zacząć się śmiać. Nauczyciel chemii właśnie ustawił jakąś ciecz w szklanym naczyniu pod palnikiem, a ta nie chciała zacząć się gotować. Xiu zgiął palce prawej ręki wciąż wpatrując się w probówkę. Jego oczy jaśniały srebrnym blaskiem, a usta wygięły się w uśmiechu.
- Co jest…? – szepnął nauczyciel zwiększając ogień, a Xiu mocniej zgiął palce, prawie zawijając rękę w pięść. Sehun zatrząsł się w ławce ze śmiechu, patrząc na zdezorientowanego nauczyciela. Złapał się za brzuch i zgiął lekko w pół, próbując się uspokoić. Channie chcąc dolać oliwy do ognia zapytał.
- Przepana, a czy nie mówił Psorek przed chwilą, że to substancja łatwo palna? – spytał z niewinną minką. Sehun prychnął i złapał się za usta, by nie wybuchnąć śmiechem. Chen z debilnym uśmiechem na twarzy dopingował jeszcze Xiumina, który zbladł nagle.
- Boazi, w porządku? – spytał Chen, a chłopak przełknął ślinę i przestał używać swojej mocy. Zakręciło mu się w głowie, a całe jego ciało lekko się zakołysało. Chen złapał przyjaciela za ramiona.
- No tak tak, bardzo łatwo palna, chciałem wam pokazać, że pali się jasnym światłem ale… - wyjaśnił nauczyciel i w tamtym momencie rozległ się cichy syk, a pomieszczenie wypełniło się cuchnącym zapachem. Xiumin automatycznie zaczął kaszleć, szczególnie, że był bardzo osłabiony. Jego moc przestała oddziaływać na probówkę z substancją, co doprowadziło do nagłego jej zapalenia. Sehun, który siedziało do strony okien szybko zaczął je otwierać, podejrzewając, że taki wynik eksperymentu nie był w planach nauczyciela. Mężczyzna złapał się za głowę i panikował. Blondyn podbiegł do nadal palącej się substancji i zachowując spokój zaczął szukać jakiejś wody. Niestety nigdzie jej nie znalazł, więc jedyne rozwiązanie które przyszło mu do głowy, było zdmuchnięcie płomienia. Nabrał powietrza w płuca, podchodząc do biurka nauczyciela i dmuchnął najmocniej jak potrafił w centrum ognia. Nagle, po całej klasie zaczęły wirować zeszyty uczniów i ich notatki, a po płomieniu nie było śladu. Zapach również wyleciał przez okna dzięki Sehunowi, który stał za stołem nauczyciela i opatrzył na wszystko trochę zdezorientowany. Cała klasa z niedowierzaniem patrzyła to na chłopaka, to na swoje zeszyty które wylądowały z tyłu klasy. Channie zaklaskał w ręce i wstał z krzesła.
- Sehun, uratowałeś nas! – krzyknął, a wszyscy zaczęli bić blondynowi brawo. Hunnie spojrzał po wszystkich oniemiały.
Przecież ja… wow…
Nauczyciel, który jak dotąd tylko stał i łapał się za głowę, odetchnął z ulgą.
- Boże, jaki ten przeciąg jest zdradliwy. Wiatr to żywioł, nie można z nim igrać. Tak czy inaczej, Oh brawo, bo udało ci się… ten no… zachować zimną krew…
Sehun zmierzył go wzrokiem nadal lekko zdezorientowany i powrotem usiadł na swoim miejscu w ostatniej ławce. Channie korzystając z zamieszania podszedł do blondyna.
- Hunnie, nie wiedziałem, że ty tez jesteś czarodziejem! – szepnął podekscytowany, siadając na wolnym krześle obok chłopaka.
- ja też nie wiedziałem… - zauważył i spojrzał na Xiu, który oddychał głęboko przez usta. Chyba trzeba uważać na te moce, skoro doprowadzają do takiego stanu.
***
Yongguk nigdy zbyt dużo nie myślał, gdy musiał zrobić coś, czego nie lubił. Miał jakieś zadanie do wykonania? To po prostu je wykonywał mechanicznie. Nie wiedział, czy to dobrze czy źle. Był skomplikowanym człowiekiem. Dla niektórych zbyt zmiennym, by mogli go poznać. Dlatego Zelo tak bardzo lubi z nim przebywać. Zawsze zastanawia się, czy na pewno dobrze zinterpretował słowa czarnowłosego, który często nie mówił niczego wprost.
- Bangie, jak myślisz. Jak zdefiniować miłość? – spytał kiedyś, gdy szli w kierunku kawiarni.
- A co, młody ci się tak nagle zebrało, co? – spytał z uśmiechem na twarzy. Zelo zmieszał się.
- No wiem, że to taki niemęski temat i w ogóle, ale ja muszę wiedzieć, co o tym myślisz – powiedział z zacięciem w oczach. Yong westchnął.
- Jeżeli miłość jest niemęska, to co jest męskie według ciebie, Hmm…? – spytał odbiegając od tematu.
- No nie wiem… Boks? – odpowiedział pytająco. Bangie zaśmiał się.
- Miłość to ludzka rzecz Jelly i dotyczy każdego – zauważył. Zelo zagryzł wargę.
- No ale ja chcę wiedzieć, czym miłość jest dla ciebie – uparł się młodszy. – Bardzo cenię sobie twoje zdanie…
- Najpierw wrób sobie własną opinię na ten temat, a później ja ci powiem co o tym myślę. Nie buduj własnych poglądów na podstawach moich, tylko myśl samodzielnie – upomniał jo Yong. Zelo odburknął coś coś tylko pod nosem.
- Ale ja mam własną opinię! – wykrzyknął do starszego zadowolony z siebie. Yong uśmiechnął się widząc podekscytowanie w jego oczach.
- Tak? A jaką? – zapytał, wiedząc, że Zelo tylko na to czekał.
- Myślę, że miłość, to indywidualna sprawa i każdy ma na nią inną definicję… - zaczął Jelly, a Yong skinął głową, na znak, że słucha młodszego. – Według mnie miłość jest jak deskorolka.
Bang uniósł brwi i spojrzał na chłopaka zdziwiony.
- A to niby czemu? Bo tak bardzo lubisz na niej jeździć? – spytał zaciekawiony.
- Nie, dlatego, że jazda na niej jest niebezpieczna, ale daje dużo frajdy, jeżeli triki się udają – zauważył i podszedł do szczeniaka, który czekał wiernie na swojego właściciela pod sklepem spożywczym, który chłopacy właśnie mijali. Bang zamyślił się i przyznał młodemu rację.
Ten dzieciak zawsze coś sobie miał…
***
Key wrócił właśnie z zakupów. Był bardzo zmęczony całym tym łażeniem po sklepach, bo pogoda wcale temu nie sprzyjała. Jesień już dawno przyszła, wprowadzając na ulice Seulu własne porządki. Key ani trochę się to nie podobało, więc zmarznięty i zmęczony ściągnął buty i padł na kanapę. Widząc to Jonghyun, szybko usiadł obok niego wychodząc przedtem z kuchni i pstryknął blondyna w nos.
- Kibum? – spytał, schylając się nad nim. Key otworzył szybko oczy przestraszony i od razu spalił buraka. Nie usłyszał bruneta, który usiadł przy nim nagle i bardzo się go wystraszył. Jeszcze bardziej przeraził go fakt, że Jonghyun znów był tak niebezpiecznie blisko niego.
-J-jongi… - szepnął i uśmiechnął się. Brunet walczył z samym sobą. Najchętniej już dawno wpiłby się w słodkie usta Key, lecz sam nie wiedział, co go hamuje. Popatrzył mu głęboko w oczy i zapytał.
- Tak?
Key słysząc jego głos zadrżał delikatnie. Brązowe oczy chłopaka odebrały mu możliwość jakiegokolwiek myślenia. Jedyne co widział to jego twarz bardzo blisko jego. O wiele za blisko jeżeli chodzi o relacje czysto przyjacielskie. Blondyn widział tę sytuację bardziej w romantycznym świetle, niż Jjong mógłby kiedykolwiek podejrzewać. Oni dwoje na kanapie blisko siebie i jeszcze bicie serca Key, które było o wiele za szybkie. Wszystkie te czynniki sprawiły, że Key wyszeptał cichutko.
- Kocham Cię…
Taemin zacisnął dłonie w piąstki z zmrużył oczy. Wiedział, że tak będzie. Oni będą razem, a on na zawsze zostanie tylko głupim gówniarzem. Patrzył chwilę na ich romantyczną scenę i za nim zdążyli się pocałować, szybko pobiegł na górę do swojego pokoju. Nie tego oczekiwał. Już nie będzie mógł psuć humoru Jonghyuna, który zakochany będzie chodził po domu cały w skowronkach. Wiedział już dawno, że Kibum odwzajemnia jego uczucia, ale oboje zapomnieli o Taeminie, którego serduszko właśnie łamało się boleśnie na pół wiedząc, że ktoś tam na dole całuje swoją miłość.
KOBIETO CZY TY MASZ POJĘCIE JAK BARDZO CIERPIAŁAM CZEKAJĄC NA KOLEJNY ROZDZIAŁ? CZY KIEDYKOLWIEK ODCZUWAŁAŚ TAKIE KATUSZE KIEDY CZEKASZ, CZEKASZ, A TU PUSTKA? ZNISZCZYŁAŚ MOJE ŻYCIE!
OdpowiedzUsuńDobra wyplułam to z siebie, wyłączam Caps Locka.
Przechodząc do sedna: TĘSKNIŁAM. Tęskniłam za tym opowiadaniem które wciągnęło mnie od prologu, za twoją wspaniałą twórczością.
Codziennie wieczorem na telefonie nabijałam wyświetlenia, jeszcze na poprzednim blogu, by sprawdzić czy czegoś nie dodałaś. Jeszcze nigdy nie czekałam tak długo na jeden cholerny (przepraszam za wyrażenie) rozdział. I wiesz co. Może i nie jest najciekawszy, może i nie wnosi do fabuły wiele, jednak go ubóstwiam. Dlaczego? Ponieważ jest on żywym dowodem na to ze wróciłaś.
Boshe nie było to ani głębokie, ani jakieś poetyczne ale musiałam to z siebie wyrzucić, rozumiesz.
Co do rozdziału: Najpiękniejsza, najcudniejsza scena kiedy Bang i Żelek gadają o miłości. Rozbiła mnie ;-;
Więc Kochana Avo, proszę nie dręcz mnie więcej, powiedz swojej wenie, czy komu tam trzeba, aby działał sprawnie.
Czuję wiosnę. Na wiosnę wszystko robi się radosne.
Twoja Królowa Nutelli, @OhMineKai
Ej, w tym pierwszym fragmencie napisałaś Lee, a przecież Minho ma na nazwisko Choi. o.O No, chyba, że jakimś cudem to jest ten aktor Lee Minho, ale nie przypominam sobie, by również nazywali go,, żabolem'' więc...błąd? :P
OdpowiedzUsuńEj, chciałabym być na takiej lekcji. :O Ale to wszystko musiało być zabawne. Tu probówka, nie chce się podgrzać. Zaraz jednak wybucha robiąc pożar, jednak odważny Sehun ratuje sytuację, bawiąc się w urodziny i zdmuchuje płomienie zamiast ze świeczek, z burka, haha. xD Boże, co za pokręcony team. :P
ooo, biedny Tae. :( No cóż, miłość nie wybiera. Jednak kurde, fakt, że będzie musiał dalej mieszkać pod jednym dachem z nimi, to akurat go będzie najgorzej bolało. Nie wiem czemu, ale wyczuwam jakiś spisek? Plan? Który zacznie wprowadzać w życie, aby rozłączyć ową dwójkę? ;D
Już myślałam, że nie doczekam się na kolejny, bo naprawdę to opowiadanie tak mocno wciąga, że chciałabym więcej i więcej. Może dzisiaj się za wiele nie działo, ale chyba Zelo coś kombinuje i zabawa naszych czarodziei na lekcji była epicka. Sama chciałabym przeżyć coś podobnego :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się u ciebie połączenie wielu zespołów w jednym opowiadaniu. Mam nadzieję, że będą mieli ze sobą wiele powiązań, gdy już akcja się rozwinie.
Zawsze czekam na kolejny, więc teraz nie ma inaczej i proszę pisz szybko!! Dużo weny :)
PS. Czy "Seven Days" (to ty pisałaś, prawda?) z Krayem będzie kontynuowane? :)
Osz ty mendo~ DONGSAENG NIE POWIEDZIAŁ, ŻE DODAŁ I NIE MOGŁAM SKOMENTOWAĆ PIERWSZA;_; No wiesz...T^T
OdpowiedzUsuńAle dobra, wybaczam ci, znaj moją dobroć XD
A przechodząc do rzeczy - kurdełkę, ale to było fajne^^ Krótko, ale na temat. Ej bo ja miałam skojarzenie już czytając sam tytuł XD Boże... ._.
Ale dobra, co dalej. Już tak dawno nic nie dodawałaś, że aż sobie zapomniałam, co było w ostatnim parcie O.O Zapamiętałam tylko babcię Kyungsoo, która była super xD Ale znasz mnie i wiesz, że jestem za leniwa, żeby przeczytać >.<
Mogę ci na coś zwrócić uwagę? Właściwie dwie rzeczy - Minho ma na nazwisko Choi, a nie Lee, a druga - nie pisaj chłopacy, dobrze? Bo nie ma takiego słowa :D Widzę, że dongsaeng nie przyswaja wiedzy, bo już ci to kiedyś mówiłam XD <3 Ale to też ci dobrodusznie wybaczę:')
Tao spryciarz kurde, refleks szachisty - dopiero ogarnął, że z Minho jest coś nie ten teges XD *bije brawo* Ej, tak na marginesie ci powiem, że się zawsze śmieję jak ktoś pisze, że bohater tyka drugiego w ramię, czy gdzieś tam XD TAKIE DŹGY XD
Dobra, bo ci odstraszę czytelników...O.O
Sytuacja na chemii - Chan i Chen wygrali wszystko XD Ja widzę te ich durne uśmiechy XD Biedny Xiu, aż go zesłabiło;_; Musi uważać;;; A Sehun co bohater XD Normalnie Super Oh XD A ten nauczyciel to jakaś cipa._. Jak mój dyrek XD
Wywód Zelo o miłości - mądre stworzonko^^ Kocham twoje porównania, wiesz? <3 Jak deskorolka~ Od dzisiaj to moje motto XD
A co do JongKey - ugh, ten ship mi się już tak przejadł, że coś._. Ale w twoim wykonaniu go znoszę, więc uznaj to za komplement c: <3 Jejciu, biedny Taemin;-; Moje maleństwo takie opuszczone;_; Ja bym go przygarnęła:''''))))
Hm, to by było chyba na tyle. Mam nadzieję, że zepniesz swoje kościste cztery litery i napiszesz coś w najbliższym czasie^^ LICZĘ NA TO.
Tak więc weny, czasu i chęci, a jak nie, to zapierdalam do ciebie, sadzam za lapkiem i stoję nad tobą aż czegoś nie napiszesz (tak, to groźba) XD
Kocham cię baaardzo i trzymam kciuki za twój powrót do formy Króliczku! <3
Twoja Yuri <3
A więc to ja... ten "anonim" :) Desu (kiedyś napisze dlaczego Desu)... A więc chciałam skomentować coś co mnie lekko wkurzyło, a dokładnie to, że pod ostatnim rozdziałem napisałam tylko ja i gdy napisalaś, że mi dziękujesz (za co jestem ci wdzięczna i za razem dumna:* ) to wszyscy nagle sobie przypomnieli o tobie i tym ślicznym, ciekawym, niezwykle interesującym opowiadaniu. Jeszcze raz dziękuję, że ci chociaż w małym stopniu pomogła jakoś z weną:**. Mam nadzieję, że dalej będziesz tak wspaniale pisać:D szczeże? Nie mogę się doczekać następnych części. A i jeszcze coś na moje usprawiedliwienie za to, że nie napisałam wcześniej... Byłam na obozie snowboardowym i dzisiaj, znaczy już wczoraj wróciłam:) a więc na sam koniec życzę ci weny, weny i jeszcze raz weny:*
OdpowiedzUsuńDesu. Pozdrawiam serdecznie i do następnego partu:****