Xiumin’s POV
Chanyeol z uśmiechem na twarzy podgrzewał od spodu miskę, w której znajdowała się moja zamarznięta ręka. Mówił coś z podekscytowaniem na twarzy, ale ja nie wiele z tego rozumiałem. Przejąłem się faktem, że coś sprawiło, że moja ręka zlodowaciała. Czyżby to tylko jakiś głupi żart?
- Cóż… może to tylko taka obronna reakcja organizmu? – spytał niepewnie Suho, zaciskając pięści na rękawie koszulki oniemiałego Luhana. Spojrzałem na chłopaków, którzy nie wiedzieli jak się zachować. Najbardziej normalnie zachowywał się Sehun, który spoglądał na mnie z lekkim uśmiechem. Uniosłem brwi, a chłopak prychnął cicho.
- Jesteście największymi ignorantami, z jakimi się spotkałem – stwierdził blondyn, a Tao automatycznie zacisnął pięści. Nie znosił protekcjonalnego tonu młodszego, czym często wyprowadzał czarnowłosego z równowagi. Poczułem, jak lód zaczyna powoli topnieć, od gorącej dłoni Chanyeola, który trochę zdążył się uspokoić. Teraz zamiast głupawej miny, na jego twarzy zagościło zaciekawienie. Wydąłem policzki z frustracji. Czy Sehun choć raz, nie mógłby wprost powiedzieć o co chodzi? Nie, on oczekuje, że będziemy go błagać na kolanach, by skończył mówić o tym, co sam zaczął. Po kilku minutach ciszy, w której każdy z nas łamał swoją dumę, by zapytać blondyna co ukrywa, Luhan wyrwał rękę z uścisku Suho i zmrużył oczy, wlepiając wzrok w swojego współlokatora.
- Mów o co chodzi o, wszechwiedzący – powiedział, prychając do tego krótko. Wszyscy wiedzieli, że cierpliwość Lulu miał krótką. Sehun spojrzał na przyjaciela i miałem wrażenie, że lekko się wystraszył, bo na jego twarzy przez kilka sekund zagościło przerażenie. Czyżby się bał, że Luhan się na niego obrazi? Nikt nie wiedział jakie są między nimi relacje, jednak każdy kto obserwował ich dostatecznie długo widział, że Luhan ma jakąś władzę nad młodszym. Sehun westchnął i przepchnął się między Tao a Chenem. Otworzył wszystkie okna, które były w pokoju i spojrzał w niebo.
- Wszystko zaczęło się od księżyca, nie zauważyliście? Chanyeol, kiedy zacząłeś używać swojego ognia?
Chen klasnął w dłonie, jakby nagle dostał olśnienia, a Channie nadal skupiał się na tym, by ogrzewać naczynie z lodem. Powoli traciłem czucie w dłoni, więc zagryzłem wargi.
- To było w tej samej dobie, w której pojawiła się Noom.
Lay zachłysnął się mocno. Kris automatycznie rzucił mu się na ratunek, lecz jego oddech szybko wrócił do normy. Spojrzał niespokojnie po pokoju, jakby bał się, że ktoś zaraz się na niego rzuci.
- To było tej nocy, Kris… - zauważył brunet zaciskając dłonie na swoich ramionach. Blondyn zmarszczył brwi.
- O czym ty mówisz? – spytał nic nie rozumiejąc. Obserwowałem bez słowa, jak Lay odwraca Krisa tyłem do nas i podwija jego koszulkę. Jego plecy szpeciły dwie długie szramy, ciągnące się od łopatek aż do pasa. Sehun otworzył szerzej oczy i przełknął głośno ślinę. Chyba nawet on nie przewidział takiego obrotu spraw.
- Nie wiem co się tu dzieje, ale wszystko zaczęło się od tego drugiego księżyca, jak mówi Sehun. Czy ktoś jeszcze cokolwiek zauważył? – spytał Suho spoglądając na Krisa, który poprawiał swoją koszulkę. Pokręciliśmy głowami. Sehun zagryzł wargę. Czy tylko ja miałem wrażenie, że chciał powiedzieć coś więcej?
Bałem się. Przestraszyłem się tego, w chwili, gdy Chanyeol z obłędem w oczach tworzył swoje ogniste kule, ale teraz zacząłem bać się samego siebie. Może lepiej udawać, ze wszystko jest w jak najlepszym porządku, a ta moc… nie istnieje?
Kyungsoo’s POV
Magia. To słowo odbijało się echem w mojej głowie. Wryło się w pamięć i nawet gdy próbowałem zapomnieć, wracało z potrójną siłą. Moje dłonie trzęsły się mocno na samo wspomnienie. Nie, to nie był okultyzm. Nigdy nie pomyślałbym, że moi krewni mają do czynienia z diabłem, zakopanym w czeluściach piekła. Cokolwiek, tylko nie to. Mama powtarzała, bym nie słuchał tego, co jak mantrę powtarzała mi babcia. Mimo to, starsza kobieta potrafiła tak opowiadać o magii, że ja jako mały dzieciak robiłem oczy jak pięć złotych i słuchałem tego z zapartym tchem. Rodzicielka później krzyczała na mnie, a babcia broniła. Wiedziała jednak, że nic nie poradzi na swoją, dorosłą już córkę.
Kto widział, by w normalnym domu przywoływano duchy? Gdy jeszcze mieszkaliśmy na wsi, babcia często mówiła do dziadka, jakby faktycznie był wśród żywych. Najgorszy jednak był fakt, że jego głos zawsze odpowiadał. Nie widzieliśmy go, ale on istniał nie tylko w wyobraźni babci. Gdy płakałem, czułem jak dziadek oplata mnie swoimi ramionami i szeptał ciche pocieszenie.
Znałem się na tym trochę. Babcia jednak wiedziała o tym więcej. Nie miałem wątpliwości, że Kai to istota magiczna. Jego dzisiejsza aura jaśniała nienaturalnie, więc musiało się coś stać. Pierwszy raz poczułem tę dziwną magię, gdy malowałem księżyce. Zadrżałem na samą myśl o czerwonym satelicie i przełknąłem ślinę. Sehun wiedział o tym od dawna. Wie, że moja rodzina różni się od pozostałych i na pewno będzie chciał wtrącić się w nie swoje sprawy. Zrobi to – tyle, że swoim własnym sposobem.
Ostatni autobus, który mógł zawieźć mnie na krańce miasta przyjechał o kilka minut za wcześnie. Los mi sprzyjał, skoro nie musiałem stać zbyt długo na coraz zimniejszym powietrzu. Dojechałem na miejsce, w jakieś pół godziny, czyli całkiem szybko. Opatuliłem się mocniej swoją jesienną kurtką, gdy wyszedłem z busa na pętli. Stąd do domu babci było jakieś dziesięć minut drogi, więc włączyłem swoją mp-trójkę i poszedłem w stronę małego lasu, w środku którego znajdował się mały domek. To tam spędziłem większość swojego dzieciństwa. Zapukałem do drzwi wyłączając urządzenie i wyjmując słuchawki z uszu.
- Kyungsoo, jak dobrze cię widzieć! Kiedy ja cię ostatni raz widziałam, kochanieńki? – spytała babcia. Jej twarz przyozdobiła mocniejsza siateczka zmarszczek, a zapamiętane przeze mnie ciemne włosy, zastąpił siwy kolor. Była niższa, niż pamiętałem.
- Trzy lata…? – strzeliłem, a babcia sięgnęła ręką do mojego policzka. Klepnęła mocno moją twarz i stwierdziła:
- Ładnie to tak, do babci nie przychodzić? Czyżbyś się czegoś wystraszył, Hmm? – spytała i roześmiała się głośno. - W ogóle się nie zmieniłeś. Może trochę urosłeś, ale niewiele, co? – spytała nietypowo, wskazując gestem, bym zdjął buty i wszedł do salonu. Było tu ciemno, a pomieszczenie oświetlał jedynie ogień z kominka. Usiadłem na fotelu przed stolikiem, a po drugiej jego stronie spoczęła babcia, na swoim bujanym fotelu. W dłonie wzięła karty tarota i rozpoczęła układankę.
- Twój los jest niepewny, kochanie. Boisz się czegoś. Przyszedłeś tu, bo coś cię niepokoi, a ten księżyc… - zacmokała babcia, spoglądając na mnie ze zmartwieniem.
- Babciu, co ten księżyc robi? Ja… czuję się obserwowany – wyznałem. Babcia odłożyła karty i oparła się o fotel.
- Wiedziałam, że nastąpi taki dzień. Mówiłam ci o magii, ale ty nigdy nie wierzyłeś – powiedziała z wyrzutem. Westchnąłem z rezygnacją. Wiedziałem, że babcia tak szybko wszystkiego mi nie wyśpiewa. Po kimś byłem taki uparty.
- Oj, babciu! Mama nie pozwalała mi wierzyć…
- Ty się matką nie chroń! Ludzie wierzą w sercu, a ty nigdy tego nie robiłeś, więc mi tutaj nie wyskakuj z taką wymówką! – krzyknęła na mnie lekko zdenerwowana, ale pod koniec wypowiedzi, zauważyłem na jej twarzy lekki uśmiech. Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Po prostu chciała słuchać mojego tłumaczenia. Skubana rasa…
- Powiedzmy, że głos dziadka zawsze mnie przekonywał, że we wszystkim jest ziarno prawdy – zauważyłem. Babcia zachichotała i znów potasowała talię kart.
- S-słucham? – spytałem lekko przerażony.
- Odkąd dwa księżyce się spotkały, już nic nie będzie takie samo. Czerwony księżyc, jest idealnym lustrzanym odbiciem pierwszego. Niesie ze sobą złą energię, więc dobra, będzie chciała się bronić – powiedziała spoglądając mi w oczy. Przełknąłem głośno ślinę, gdy babcia wstała i ujęła moje dłonie w swoje palce. Spojrzała na nie z ciekawością.
- Myślałeś o tym, że jesteś kimś więcej niż tylko człowiekiem?
Przerażony otworzyłem usta, a babcia zachichotała.
- Nie znasz naszej rodziny, kochanie, że robisz taką minę? U nas przecież nic nie jest normalne – zauważyła. – No, może oprócz twojej matki – wtrąciła robiąc kwaśną minę. Uśmiechnąłem się, widząc jak bardzo jej oczy, przypominają moje własne.
- Mama, to wyjątek potwierdzający regułę – stwierdziłem, a babcia pokiwała głową. Wstała i podeszła do mnie szybko. Ucałowała mój policzek.
- Kochanie, ty władasz nad siłami ziemi – powiedziała i odwróciła się na pięcie, by znów usiąść na swoim fotelu. Nie bardzo jej uwierzyłem, ale stwierdziłem, że tym pomartwię się później.
- Babciu, opowiedz mi o tych księżycach…
Kobieta westchnęła mocno, a ja wiedziałem, że zbiera myśli. Po kilku sekundach podjęła wątek.
- Ta historia miała już raz miejsce. Czy mówi ci coś opowieść o Adamie i Ewie? – spytała, a ja potaknąłem zaciekawiony. – Ziemia była dość czystym miejscem, wolnym od grzechu. Jednak to nie Bóg tak stworzył nasz świat, bo Boga nie ma Kyungsoo. Są tylko istoty, które są albo dobre, albo złe. Im więcej dobrej energii tym lepszy świat, a im więcej złej - tym gorszy. Wtedy do naszego układu doszedł identyczny jak teraz, drugi księżyc. Wraz z nim, na ziemie przybyły złe istoty, które opanowały ciało Ewy. Nie, wąż to tylko symbol grzechu, kochanie – powiedziała, widząc, jak otwieram usta, chcąc coś powiedzieć. - Kobieta dzięki tym duchom miała niesamowite możliwości. Mogła dawać istotom różne rodzaje energii. Jedni, panowali nad żywiołami, drudzy potrafili być niewidzialni, a jeszcze inni czytali w myślach. Świat, ogarnął totalny chaos. Za mało było jasnej energii, więc dobro nie mogło sobie poradzić. Wtedy, na pole bitwy weszło dwanaście ludzkich istot, które postanowiły oczyścić ziemię z wszelkiego zła. Każdy z nich miał podobne możliwości, którymi obdarowywała Ewa, a jednak różniły się jednym. One dostały swoją moc od srebrzystego księżyca, a kobieta i jej możliwości, były od czerwonego satelity – przełknąłem ślinę, a po moich plecach przebiegł dreszcz.
- Ale udało im się, prawda?
- Nie do końca. Dwanaście istot nie zniwelowało niebezpieczeństwa, lecz stworzyło kapsułę równowagi. Miała ona dwie komory. W jednej z nich znajdowało się tyle samo energii dobrej i tyle samo energii złej. Jak myślisz, dlaczego teraz czerwony księżyc pojawił się znowu?
Oblizałem usta. Babcia zachichotała.
- Oj Kyungsoo, czego cię uczą w tej szkole, co? Zamiast logicznego myślenia, to pewnie jakiś przyziemnych bzdur, co?
Zaśmiałem się i spojrzałem na babcię z zaciekawieniem.
- Dokończ babciu, bo ja muszę wiedzieć! Dlaczego zawsze przerywasz w takich momentach? – spytałem, przypominając sobie jej opowieści, gdy byłem młodszy. Kobieta zachichotała i odchrząknęła.
- W kapsule jest więcej złej energii. Teraz dobro będzie chciało się bronić, więc dwanaście istot, znów będzie połączonych jedną magią. Jestem ciekawa kto to będzie, oprócz ciebie, kochany.
Zignorowałem tę uwagę babci i zapytałem:
- A co z tymi złymi istotami? Czy one też mają jakieś moce? Czy to znaczy, że teraz wszyscy ludzie na ziemi, dostaną jakąś moc?
Babcia pokręciła głową, marszcząc brwi. Ustawiła kolejne karty tarota i spoglądając na nie, odpowiedziała:
- Wątpię, by tak było. Czerwony księżyc raczej rozda moc kilku osobom…
- A co tak naprawdę mamy zrobić…? – spytałem zdezorientowany, a babcia klasnęła w dłonie.
- A więc wierzysz! Tak się cieszę, kochanie!
Próbowałem oponować i powiedzieć babci, że myślę tak czysto teoretycznie, ale zupełnie mi się to nie udało. Nie słuchała, gdy mówiłem i tłumaczyłem, że ja wcale nie uwierzyłem jej do końca. Może to jej cudowny uśmiech sprawił, że nie uparłem się przy swoim, tylko po chwili przyznałem jej rację? Może i jest trochę pomylona, ale to moja babcia. Muszę jej uwierzyć na słowo, a tym czasem, zobaczymy ile z tego co mówi, jest prawdą.
Hej... Nigdy nie umiałam pisać dobrze :/ i dlatego ten komentarz napiszę krótko:) Gdy przeczytałam pierwszy raz to opowiadanie to padłam z wrażenia... przeczytałam je jeszcze na starym blogu :D pewnego razu gdy przeczytałam je po raz pierwszy, była to noc i gdy rano się obudziłam to zdałam sobie sprawę, że to opowiadanie tag utkwiło mi w głowie, że aż mi się przyśniło:D więc na sam koniec tej marnej wypowiedzi, życzę ci dużo weny i dużo osób które będą czytały twoje opowiadania z takim zapałem jak ja:*
OdpowiedzUsuńA i jeszcze moje małe pytanko:D a więc: Kiedy będą kolejne rozdziały? Codziennie sprawdzam czy coś już jest:) o kurcze ale się rozpisałam :) hihi no to koniec numer dwa:) jeszcze raz dużo weny i popularności:*
PS. Masz może gg? prosiła bym :D czy jest wogóle taka możliwość?
Desu pozdrawiam :D